Łączna liczba wyświetleń

sobota, 18 lutego 2017

Persefona i Syzyf - mashup

      Nastaje zima. Persefona znów opuszcza Demeter. Biedna dziewczyna błądzi po ciemnych i wilgotnych korytarzach Hadesu. Jej zielona suknia staje się coraz bardziej postrzępiona i ponura. Wydaje się jej, że korytarze nie mają końca. Idzie mrocznymi ścieżkami, pociesza ją tylko ostatnia lilia wplątana w jej poszarpane włosy.
         Persefona straciła poczucie czasu i nie wie, kiedy w końcu nadejdzie upragniona wiosna. Nagle zza zakrętu wyłania się wielka kamienno-żelazna brama. Pomiędzy zdobieniami boginka dostrzega ogromną górę. Innego korytarza nie ma, pozostało tylko przejść do komnaty...
- Mogłabym wspiąć się po wystających rzeźbach, ale ta sukienka się do tego nie nadaje - pomyślała.
Spojrzała w górę. Około 5 metrów wysokości. Musiała coś  wymyślić, bo trochę przerażała ją wizja pozostania tu na kilka miesięcy. Nagle wpadła na genialny pomysł. Strzępki sukienki pracowicie skróconej przez kłujące bluszcze i porosty owinęła sobie wokół nóg tak, żeby powstało coś na wzór spodni. Związała włosy w mocny kucyk i zaczęła się wspinać. Nie wyglądała już jak zagubiona księżniczka szukająca ratunku. Teraz przypominała bardziej ratunek dla takiejże dziewczynki. Po dwóch minutach była już w komnacie. Wyobraźcie sobie jej zdziwienie, gdy zamiast kolejnych korytarzy zobaczyła chudego mężczyznę wtaczającego ogromny głaz na górę, którą zobaczyła przez pręty.
- Po co wtaczasz ten kamień na szczyt?- spytała mężczyznę, w którym po dłuższych oględzinach rozpoznała Syzyfa z opowiadań matki.
- Co? Nic nie słyszę!- odkrzyknął, stękając i sapiąc z wysiłku.
Persefona wspięła się na górę. Trzeba przyznać, że były król wyglądał nawet bardziej bezbronnie niż najmniejsze dziecko.
- Dlaczego wtaczasz ten kamień na szczyt?
Syzyf potrzebował trochę czasu na odpowiedź. Korzystając z panującej ciszy, dziewczyna rozpoczęła kolejny wątek:
- Wiesz co to znaczy praca syzyfowa? To taka praca, która się nie kończy.
Szybko go jednak skończyła, bo biedak intensywnie myśląc nad tym, jaką dać odpowiedź, skupiał się tylko i wyłącznie na tym. Mijały godziny, a on wciąż nie odpowiadał. Gdy był już prawie na szczycie, zawołał do Persefony:
- W sumie, to nie wiem!
I puścił głaz do dołu. Ten uderzył z impetem w ścianę. Posypały się kamienne bloki, uniósł pył i rozkruszył mur. Odsłonił się za to długi, ciemny korytarz.
- O, wyjście! Szeroki świecie, nadchodzę! - zawołał zdezorientowany Syzyf i zaczął zbiegać w dół. Jednak jego chude nogi potknęły się o kopczyk z ziemi i wyłożył się jak długi przed otworem. Dziewczyna przeszła koło niego z obojętnym wzrokiem.
- Następnym razem, radzę nie zbiegać z dużych pagórków.
Zrozumiała, że szukanie wyjścia z nim, będzie potworną udręką.
Wędrowali jednak razem przez kilkadziesiąt dni. Syzyf zmęczony, spocony i denerwujący, i Persefona, dziarska, odważna i gotowa do działania.
         Dotarli nareszcie do celu. Dziewczyna rzuciła się w objęcia swej matki. Przyszła wiosna. Król, nienawidzący czułości, obrócił się na pięcie i wszedł z powrotem do korytarzy. Odnalazł swoją dawną komnatę i nie mając nic innego do roboty, zaczął pchać głaz na górę. Podobno do dziś usiłuje wtoczyć go na szczyt.
          I to dopiero nazywa się praca Syzyfowa!

Weronika M., Julia A., Zosia W. kl. V a


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.