Zuzanna
Z.:
Dziadku, ile miałeś lat, gdy
zacząłeś pracować w szkole?
Dziadek
Zuzanny Z.:
Pracę z dziećmi zacząłem już w liceum jako wychowawca na
koloniach, udzielałem korepetycji, a po studiach jako dwudziestoczterolatek uczyłem
w technikum.
Zuzanna
Z.:
Czy trudno było uczyć?
Dziadek
Zuzanny Z.:
Praca nauczyciela nie
była łatwa, klasy liczyły po 45 uczniów, a młody nauczyciel prowadził po kilka
przedmiotów w szkole dziennej i miał zajęcia w technikum korespondencyjnym.
Było znacznie mniej pomocy dydaktycznych i to, czy lekcje były ciekawe,
zależało głównie od nauczyciela.
Zuzanna
Z.:
Czy lubiłeś uczyć języka polskiego
i dlaczego?
Dziadek
Zuzanny Z.:
Poza językiem polskim uczyłem wychowania obywatelskiego,
przysposobienia obronnego a nawet geografii gospodarczej. Czy lubiłem uczyć
języka polskiego? To były trudne lekcje, bo uczniami w szkole byli głównie
chłopcy, w większości pochodzący ze wsi. Przygotowanie ich do matury to było
prawdziwe wyzwanie, ale efekty dawały dużą satysfakcję.
Zuzanna
Z.:
Czy uczniowie lubili Twój sposób
nauczania?
Dziadek
Zuzanny Z.:
Na to pytanie
odpowiedzi powinni udzielić uczniowie. W każdej klasie są dzieci, które lubią
się uczyć i takie, które tego nie lubią. Myślę, że byłem nauczycielem lubianym,
wiele czasu poświęcałem uczniom po lekcjach, a także w wakacje.
Zuzanna Z.:
W ilu szkołach uczyłeś?
Dziadek
Zuzanny Z.:
W dwóch, ale prowadziłem też zajęcia w ZDZ (Zakład Doskonalenia Zawodowego) i na
różnego rodzaju kursach dla dorosłych. W wakacje wyjeżdżałem na obozy wędrowne,
jesienią na wykopki ziemniaków i do sadzenia lasu. Pozwoliło to młodzieży
poznać niemal cała Polskę, nawiązywały się ściślejsze relacje z uczniami, które
przetrwały jeszcze przez wiele lat.
Zuzanna
Z.:
Dziękuję za rozmowę.
Dziadek
Zuzanny Z.:
Dziękuję.
Zuzanna Z. kl. V b